Odnowa w Duchu Świętym w Kościele katolickim, zwana także Katolicką Odnową Charyzmatyczną, nie jest jednolitym ruchem o zasięgu światowym. W odróżnieniu od większości ruchów nie ma jednego założyciela, lub grupy założycieli, nie ma też listy członków. Jest to wysoce zróżnicowany zespół jednostek i grup podejmujących różne działania, często od siebie niezależne, na różnym etapie rozwoju i o różnorodnie rozłożonych akcentach. Te osoby i grupy łączy to samo doświadczenie. Stawiają sobie one również te same cele" (fragment preambuły Statutów Międzynarodowych Służb Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej - ICCRS).
Ruch ten opiera się na założeniu, że chrześcijanie - podobnie jak w Kościele pierwotnym - są obdarowywani charyzmatami, którymi służą ku zbudowaniu wspólnoty Kościoła. Odnowa w Duchu Świętym gromadzi wielu ludzi świeckich w różnym wieku i z różnych środowisk, odnajdujących dzięki niej swoje miejsce w Kościele i świecie. Osoby te tworzą grupy modlitewne, liczące od kilku do kilkuset członków. Łączy ich chrzest w Duchu Świętym - podstawowe doświadczenie wiary, znane pierwszym chrześcijanom.
Grupy modlitewne spotykają się co tydzień na dwu-trzygodzinnych spotkaniach modlitewnych, których głównym elementem jest głośna, żywa modlitwa. Mają one najczęściej strukturę otwartą, lecz pewne elementy spotkania powtarzają się: zaproszenie Ducha Świętego do prowadzenia spotkania, uwielbienie Boga (ten rodzaj modlitwy przeważa), słuchanie Słowa Bożego, nauczanie, osobiste świadectwo życia niektórych uczestników spotkania. Na spotkaniach modlitewnych ujawniają się charyzmaty. Grupy modlitewne prowadzone są najczęściej wspólnie przez duszpasterza i zespół świeckich animatorów z liderem na czele; spotkania odbywają się zwykle przy parafii.
Początki Odnowy w Duchu Świętym w Polsce sięgają 1975 r. Pierwszymi jej propagatorami byli: ks. Marian Piątkowski, ks. Bronisław Dębowski, o. Adam Schulz SJ, ks. Andrzej Grefkowicz. W 1977r. Ks. Bronisław Gębowski w parafii pw. Św. Marcina w Warszawie założył pierwsze grupy modlitewne. W Izabelinie zorganizowane zostało w 1977 r. pierwsze spotkanie osób które należały do wspólnot Odnowy w Duchu Świętym. Dwa lata później nastąpiło spotkanie w Magdalence, podczas którego podjęto próbę koordynacji działań powstających grup Odnowy. Trudno określić ile jest dziś osób zaangażowanych w Odnowę. Można by mówić o 40 - 60 tys. Osób rególarnie spotykających się w grupach.
Wspólnota modlitewna Odnowy w Duchu Świętym:
"Wieczernik" w parafii Najświętszego Serca Jezusa powstała po Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy (REO) w grudniu 1997 r. Tak właśnie rozpoczęliśmy w naszej parafii Rok Ducha Świętego. Opiekunem "Wieczernika" został wtedy ks. Andrzej Horaczy, a odpowiedzialną - osobą świecka - był Anna Suchan. Obecnie opiekunem Odnowy w parafii NSJ jest ks.Tomasz Roszkowski. Spotkania odbywają się we wtorki po wieczornej mszy świętej o godzinie 18:00, w salce obok kościoła. W spotkaniu modlitewnym od 25 do 35 osób.
Od 12 stycznia do 1 marca 1998 roku około 20 osób uczestniczyło w Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy (REO) przez okres siedmiu tygodni w kościele p.w. Św. Wojciecha. W roku 2000 takie rekolekcje przeżyła nasza Parafia NSJ (136 osób). Do Wspólnoty zostały skierowane wtedy prorocze słowa przez ks. Mieczysława Olszewskiego na mszy świętej wspólnotowej: "Uczynię z Was Nowy Wieczernik i będziecie głosić moją chwałę. Nie bierzcie wzorów z tego świata."
Nasza Wspólnota czynnie się angażuje w życie Parafii. Prowadzimy bibliotekę parafialną, rozprowadzamy prasę katolicką, sprzątamy kościół i jego otoczenie. Członkowie naszej grupy wspierają również Parafialny Zespół Charytatywny np.: zbiórki pieniędzy na obiady dzieciom najuboższym, organizacja paczek świątecznych. W centrum naszej uwagi są ludzie chorzy. Wychodzimy z posługą do "Hospicjum" i Dziecięcego Szpitala Klinicznego na oddział onkologii. Angażujemy się w prace na rzecz Domu Rekolekcyjnego w Surażu oraz w Nową Ewangelizację (udział w Misji w Surażu).
Wzrastamy duchowo poprzez uczestnictwo w rekolekcjach, weekendach formacyjnych, organizację dni skupienia, czytanie codziennie Pisma Świętego i życie Nim na co dzień, czytanie prasy katolickiej i książek religijnych. Jesteśmy otwarci na głos Kościoła i Ruchu Odnowy w Duchu Świętym w Polsce i na świecie a także na ojcowski głos Koordynatora Diecezjalnego Archidiecezji Białostockiej.
Podczas spotkań Wspólnoty "Wieczernik" we wtorki w Parafii N.S.J. są wygłaszane przez ks. Opiekuna katechezy. Są one opracowywane na podstawie książki Raniero Cantallamessy "Nasze życie poddane Chrystusowi". Pragniemy więc zamieszczać je na naszej stronie internetowej.
Pokora kosztowną Perłą
Poławiacz pereł, który nurkuje w poszukiwaniu pięknych pereł, przeżywa szczególne doświadczenie, którego doświadczyła ta osoba, która nurkując próbowała dosięgnąć dna. Woda wypycha ciało połąwiacza pereł na zewnątrz, ale jest on przyciągany przez nadzieję i dość często przez konieczność, gdyż ta praca daje mu utrzymanie. Musi on pokonać ogromny wysiłek machając rękoma i nogami kierując się prostopadle do dna oceanu. Przeżywa on jednak wielką radość w chwili, gdy zauważa na dnie morza otwartą muszlę z drogocenną perłą.
Poszukiwanie pokory, można również porównać z wielką przygodą, która jest podobna do przygody poszukiwacza pereł. Trzeba również tutaj iść w dół, zanurzyć się w wody własnych wyobrażeń o sobie i zejść na teren twardej prawdy o nas samych. Działa na każdego z nas siła wypychająca, potężniejsza od siły tej morskiej - jest to siła naszej wrodzonej pychy. Perła, która oczekuje nas na końcu wędrówki jest zamknięta w muszli naszego serca. Jest bardzo kosztowna, byśmy mogli z niej zrezygnować. W naszej katechezie powierzmy się prowadzeniu słowa Bożego, które będzie wypowiadał do nas św. Paweł - Apostoł Jezusa. Niech ono czyni z nas mocą Ducha św., poławiaczami którzy pragną w swoim życiu odnaleźć kosztowną perłę pokory.
Św. Paweł w Liście do Rzymian (Rz 12, 3.16) mówi do nas: "Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo(.). Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne! Nie uważajcie sami siebie za mądrych!". Św. Paweł oprócz miłości wskazuje na drugą wartość fundamentalną, jaka jest pokora, nad która trzeba pracować.
Św. Paweł wprowadza do tematu pokory pojęcie prawdy. Pan Bóg kocha człowieka żyjącego w pokorze, ponieważ pokorny człowiek żyje w prawdzie. Bóg zaś karze pychę, ponieważ jest ona kłamstwem. Wszystko więc, co w człowieku nie jest pokorą, jest kłamstwem. U filozofów greckich nie było pokory, gdyż słowo pokora zachowało u nich znaczenie negatywne: niskości, małości, nędzy i małoduszności. Św. Paweł aby wskazać pokorę, która jest związana z prawdą o człowieku, wskazuje na mądrość.
Św. Teresa z Avila zadała sobie pytanie: Dlaczego Bóg tak bardzo kocha pokorę? Odpowiadając stwierdziła, że to musi być dlatego, że On jest najwyższą Prawdą, a pokora jest prawdą.
Zaczęliśmy, tak jak poławiacz pereł schodzić na głębiny oceanu. Jedno ze zdań św. Pawła mówi nam: "Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał" (1 Kor 4,7). Jest tylko jedna rzecz, której nie otrzymaliśmy od Boga, a jest nią grzech. Ma on źródło we mnie, w świecie. Powinniśmy uznać prawdę, że sami z siebie jesteśmy niczym. Jezus mówi do nas: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić"(J 15,5). To Duch święty jest Tym, który prowadzi nas do odkrycia całej prawdy o sobie i przekonuje nas o naszej nicości. To że Bóg uczynił nas niewiele mniejszymi od Aniołów, że ukoronował człowieka czcią i chwałą i wszystko poddał pod jego stopy (por. Ps 8). To własnie wszystko co otrzymaliśmy, domaga się od nas pokory. Człowiek nie ma nic swojego, czym mógłby się chlubić. Każdy z nas jest wystawiony na pokusę chełpliwości czymś, co już otrzymał. Jest to po prostu obraz starego człowieka, który w nas drzemie. Św. Paweł mówi również że mieszka w jego członkach prawo grzechu, jest to wywyższanie się, pycha i chlubienie się sobą. Na dnie naszego ja odkrywamy pychę i to odkrycie staje się wielką pokorą, gdyż jest to najpełniejsza prawda o nas samych. Odkryć tą prawdę przy pomocy słowa Bożego jest wielką łaską Bożą. To właśnie skruszone i pokorne serce człowieka, jest miejscem gdzie możemy spotkać się z Bogiem. To właśnie Bóg wszystko może uczynić swoją wszechmocną ręką. Jest jednak jedna rzecz, której sam nie może uczynić a jest nią przemiana serca człowieka, które się uniża i uznaje swój grzech. Aby je uniżyć potrzebuje Bóg udziału wolnej woli człowieka. Serce pokorne jest zawsze radością dla Boga, gdyż nie gardzi Bóg sercem pokornym i skruszonym (por. Ps 51,19). W sercu pokornym Bóg objawia siebie samego, gdyż to własnie On ubogim i pokornym objawił swego Syna Jezusa.
Wspaniałym wzorem pokory dla każdego z nas, szczególnie w tym świętym czasie Adwentu, który obecnie przeżywamy jest Maryja, gdyż Bóg "wejrzał na pokorę swojej służebnicy" (Łk 1, 48). Tylko sam Bóg wiedział, że Maryja posiada w sobie cnotę pokory w najwyższym stopniu. Ona zaś sama o tym nie wiedziała. To własnie stanowi niezrównaną wartość prawdziwej pokory, że jest ona odczuwana tylko przez Boga. Maryja uniżyła się w swojej nicości przed Bogiem i pozostała taką przez całe życie mimo trudności jakie spadały na Nią. Możemy to zobaczyć, gdy stała Ona pod Krzyżem, zawsze na boku, w milczeniu. Maryja była pokorna, ale nie zostały jej oszczędzone upokorzenia. Musimy i my uznać że nie dochodzi się do pokory tylko dla tego że słowo Boże doprowadziło nas do odkrycia tej prawdy. Do jakiego punktu doszliśmy w ćwiczeniu pokory możemy zauważyć, gdy nie jesteśmy zdolni sami mówić o sobie prawdy, ale pozwolić innym mówić prawdę o nas samych. Mamy zauważyć prawdę w zarzutach, uwagach, krytykach i upokorzeniach. Dość często powoduje to w nas rozdrażnienia i wtedy możemy zauważyć, że jest jeszcze długa droga by dojść do prawdziwej pokory. Bardzo ważne jest, abyśmy wiedzieli jak się zachować i wykorzystać to dla wzrostu pokory, gdy usłyszymy uwagi o nas samych. W rozmowie z drugim człowiekiem dość często możemy poprzez swoje słowa, sądy, ujawnione uczucia ujawnić prawdę o sobie. Skompromitowanie się i pokazanie przede wszystkim sobie samemu, czym się naprawdę jest wewnątrz, jest najlepszym lekarstwem na grzech. Często najbardziej niebezpieczny jest grzech, który dokonuje się wewnątrz i nie dokonuje żadnego śladu na zewnątrz. Taki grzech nie pozwala odczuć konsekwencji i nie upokarza człowieka. Kiedy okazuję się niedoskonały, mogę nadal uwielbiać Boga mówiąc: "Dziękuję Panie Boże, że mój bożek został zdemaskowany i inni znają prawdę, nie tylko Ty i ja. Cieszę się że Twoja chwała powiewa na ruinach mojej pychy". Niekiedy, aby zmierzyć drogę odległości do doskonałej pokory pomagają na nie tylko upokorzenia zewnętrzne i wewnętrzne ale i również pochwały. Kiedy zauważamy, że poszukujemy w myślach i dążeniach chwały ludzkiej, walczymy z tymi myślami jak z płonącą pochodnią. Mamy walczyć słowem Bożym, które użył sam Jezus mówiąc: "Ja nie szukam własnej chwały" (J 8,50). Jezus nie tylko nie szukał własnej chwały, ale przyjął to, aby jego chwała została zniszczona przez ludzi i aby był "wzgardzony i odepchnięty przez ludzi" (Iz 53,3). Aby człowiek nie unosił się pychą (2 Kor 12,7), Bóg przyczepia go do dna czymś w rodzaju kotwicy. Nie wiemy czym był dla św. Pawła ten "oścień dla ciała" i ten "wysłannik szatana" ale wiemy dobrze, czym jest dla nas. Każdy z nas, kto chce iść za Panem i służyć Kościołowi, ma w sercu Jezusa. Są również takie sytuacje, które przywołują nas do twardej rzeczywistości. Może to być choroba, słabość które daje nam Pan pomimo naszych próśb. Dość często osoba, z którą żyjemy odsłania w nas naszą ułomność i dopomaga nam usunąć naszą zarozumiałość. Niech zakończeniem naszej katechezy będzie modlitwa Psalmu 131.
Zapraszamy serdecznie wszystkich
na Mszę Świętą i spotkanie modlitewne
w każdy wtorek o godz. 18.0